Kiedy ptaki jeszcze śpiewały
Popioły ciężkie, podstęp zazdrości
Anioły zagubione, demony skryte
Nigdy, przenigdy więcej
Potężne zastępy nieba
Nie będą się radować ziemską radością
Babel, ten, który rezonuje
Pierwsze słowa - VIII strofa
Drugi eon dobiegł końca przez Zazdrość, zwiędły instrument dzierżony przez lśniącego węża głębin. I gdy ten świat o niezrównanym pięknie i harmonii chylił się ku upadkowi pod miażdżącą wolą gnijących duchów dawno zapomnianych, upadła także chorągiew najcenniejszych aniołów, podążając za Lewiatanem ku kiełkującemu królestwu ciemności. I tak się stało, gdy słońce wzeszło, by oświetlić i zwiastować nadejście trzeciego eonu, odtąd i na wieki, Boskość zakazała duchom Nieba objawiać się w żywiołowych światach odległych. Żaden anioł nie stąpał już po stworzeniu, z wyjątkiem sporadycznych posłańców Boskości.
~~~
Fey narodzili się o świcie wieczności
Kochający, szlachetni, łagodni, bystrzy
Czułe opiekunki Edenu stoją
Dzielni strażnicy tej ziemi
Niezłomni w swym wielkim trudzie
Babel, który Rozbrzmiewa
Pierwsze Słowa – XIII strofa
Gdy Boskość po raz trzeci ukończyła swoje dzieło stworzenia, rozejrzała się i dostrzegła, że czegoś brakuje. A może nie „brakuje”, lecz coś się zgubiło. Wcześniej świat wypełniały pieśni, myśli i dźwięczne okrzyki aniołów, lecz tym razem był bezcelowy, bez odpowiedzi i bez sprawczości. A gdy Boskość rozważała, co uczynić, z drugą myślą stworzyła ptaki i uczyniła, by pojawiły się na czystym błękicie nieba jako cenna pamięć i przypomnienie o anielskim zastępie, który teraz został wygnany z tego świata. Lecz wciąż czegoś brakowało. Tego wszystkiego piękna, a nie było nikogo, kto by je docenił lub się nim cieszył; całej tajemnicy, a nie było nikogo, kto by się nią zachwycał lub nad nią rozmyślał; całej wielkości, a nie było nikogo, kto by drżał z zachwytu i wdzięczności. Światu brakowało sensu. Sensu dla kogoś. I tak Boskość stworzyła istoty na swój obraz, „Adonii zrodzeni przez Adonai”.
I tak narodziły się Fey. Wielkie i potężne, silne duchem, czyste umysłem i rozważne. I Boskość obdarzyła je nieśmiertelnością, intuicyjnie łącząc je ze wszystkimi żywymi istotami stworzenia oraz dając im dar czerpania mocy życia, by władały żywiołami stworzenia. I tu zdawała się leżeć ich obrona przeciwko Wrogowi; podczas gdy demony i anioły cieszą się nadprzyrodzonymi mocami panowania nad żywiołami poprzez ducha i zdolnością czerpania duchowej mocy zza Zasłony, moce Fey są istotą samej natury i przypuszczalnie wykraczają poza zasięg zepsucia, które ostatecznie doprowadziło do zniszczenia poprzednich stworzeń.
Słońce nigdy nie zachodziło w ten nieśmiertelny pierwszy dzień trzeciego Eonu, dzień trwający tysiąc lat. Fey żyły w harmonii i bezpośrednim kontakcie ze wszystkimi stworzeniami Boga. Śmierć jeszcze się nie wykluła, nikt też nie rodził się ani nie umierał, świat trwał w doskonałej równowadze i pokoju.
A potem... przestało tak być.
~~~
Czerwony żar i mrok, piętno pychy
Brzaskodzierżca chętnie obdarza
Wszystkich prócz pokornych
Świat by runął
A ścieżka do Elphame byłaby zamknięta
Babel, który Rozbrzmiewa
Pierwsze Słowa – XXI strofa
Słowa Światłonoścy i przeklęte szepty ostatecznie sprowadziły upadek trzeciego stworzenia. Jeden po drugim Fey padali ofiarą jego podstępów; jego plugawych sugestii i pochlebstw, które podsycały ich pychę, a przepełnieni dumą utracili swoje ugruntowane powiązanie z żywymi, czyniąc ich podatnymi na zepsucie ducha. Ci nieliczni, którzy się opierali, pamiętali i trwali niewzruszeni, patrzyli, jak świat wokół nich się rozpada. Nie byli sami – Boskość, obejmująca wszystko, obserwowała zza Zasłony, jak to stworzenie zdawało się rozpadać i obracać w popiół w jej drżących dłoniach. Święty gniew wypełnił Wszechmocnego, gdy jego radość obróciła się w proch. Lasy pękały, góry upadały, a wody wysychały z woli Boskości, a wszystkie żywe istoty były skazane na zagładę, gdyż w tej chwili narodził się duch Śmierci, który miał pożreć żywych, by ci nie dołączyli do legionów Piekła.
Patrząc na to wszystko, garstka Fey, którzy pozostali wierni i opierali się Światłonoścy, zrozumiała, że Boskość nie oszczędzi nikogo, że sami znaleźli się w oku Pana, splamieni przez związek z tym stworzeniem, a koniec był nieuchronny. Lecz pragnienie ocalenia świętego stworzenia stało się silniejsze niż wola posłuszeństwa Boskości po raz ostatni, więc zebrali się niezłomni i zdeterminowani w sercu Elysium.
~~~
Ręka w rękę w leśnej nawie
Wokół Kamienia, by świat ocalić,
Rowan, Moyra, Merlin i Maven
Z Morgan i Danu tworzą przystań,
Remus, Lethe, Loran i Flora
Z mądrością Auberona rozpalają aurę,
Głos Babel zwodzi skazanych
Zmysł Fauny prowadzi bestie
Flora przemawia przez gałąź i korzeń
Tytania podaje zakazany owoc
A Deva czyni to, co umie najlepiej
Kładzie dusze wszystkich do snu
~ Stara inkantacja druidów
Kanalizując siłę życiową tego, co jeszcze pozostało żywe na świecie i odbierając Wrogowi szansę na pożarcie wszystkiego, dwór Auberona przebił ścieżkę przez Zasłonę i stworzył pozaziemską ostoję, czerpiąc z nielicznych istot, które pozostały czyste i nieskażone — zarówno roślin, jak i zwierząt. Powstał świat ponadnaturalny. Tam właśnie Fey ukrywają się od tamtej pory, zarówno przed podstępami wroga, jak i przed wzrokiem Boskości, wiedząc, że Wszechmocny niełatwo godzi się z tymi, których potępił, nawet jeśli w ich przypadku byli to niewinni wciągnięci w wir burzy.
Choć Fey bardziej niż czegokolwiek boją się Pana, to całą swą mocą nienawidzą sług Piekła i słusznie obwiniają ich za utratę własnej szansy na wieczne Elysium. Za każdym razem, gdy Boskość tworzyła nową wersję Ziemi, Fey w sekrecie powracali ze swego ukrytego świata i działali jako strażnicy stworzenia, jakimi zawsze mieli być. I za każdym końcem Eonu, gdy kolejne stworzenia okazywały się rozczarowaniem i Boskość decydowała się je zniszczyć i zacząć od nowa, Fey robili wszystko, by ocalić to, co warte ocalenia, zanim wszystko przepadło.
Mówi się, że ptaki po raz pierwszy przybyły do Dziesiątego Stworzenia za czasów Meirothei, zwabione jej głosem i oczarowane nim, przenikając ze starego świata, gdzie pamięć miała skrzydła. Lecz dziś o takich rzeczach tylko się szepcze, przekazując je w druidzkich pieśniach i półszeptanych
~~~
Ptaki na skrzydłach, drzewa na stopach
Krasnoludy całe w sadzy okryte
Goblin, Goblinie, odejdź precz!
Do domu paskudnych leśnych Fey
Wyvern śpiewa pieśni radości?
Gryf zjada chłopca z wioski?!
Krzyżuję serce i nadzieję składam
Żebym nie ujrzał małp latających!
Gdy trolle i ogrzy zjedzą moją matkę
Wątpię, by ojciec zachował spokój
Modlę się i błagam każdego dnia
By plugawy Fey trzymał się z daleka!
~ Znana kołysanka
Merlin ~ Bard Lyonnesse
~~~
Obrazy użyte w ilustracjach: Thomas Jones, Barda, 1774